Bardzo mnie poruszają sytuacje, w których rodzice wykorzystują swoje dzieci do rozgrywek między sobą. Np. w trakcie postępowania rozwodowego zrobią wszystko, żeby zaszkodzić drugiej stronie, nawet gdyby miało na tym ucierpieć dziecko.
Czasem jednym z pól walki staje się kwestia szczepień dzieci. Bywa tak, że do tej pory jedno z rodziców w ogóle nie interesowało się synem lub córką. A przy okazji konfliktu nagle przypomina sobie, że dziecko jest niezaszczepione. I chowa książeczkę zdrowia przed swoim współmałżonkiem i oznajmia mu (nie bez złośliwości), iż zaprowadzi dziecko na szczepienie.
Co w takiej sytuacji ma zrobić rodzic, który na szczepienie nie wyraża zgody?
Jest to trudna sytuacja. Przyjmuje się, że co do zasady szczepienie jest zabiegiem małoinwazyjnym, na który wystarczy zgoda tylko jednego z rodziców. Teoretycznie wystarczy więc zgoda tego rodzica, który do tej pory przejawiał małe zainteresowanie w sprawach zdrowotnych swojego dziecka. I np. nie wie, czy i na co jest uczulone (w tym miejscu przypominam, że przeciwwskazaniem do podania jednej ze szczepionek jest uczulenia na białko jaja kurzego).
Jest to trudna sytuacja, jednakże nie jest to sytuacja bez wyjścia. Podpowiem teraz, co musi zrobić rodzic, który nie chce, żeby dziecko tak pochopnie zostało zaszczepione.
Otóż ten rodzic, który nie wyraża na szczepienie zgody, powinien poinformować lekarza o swoim sprzeciwie. Sprzeciw można załączyć do karty uodpornienia. Jeżeli lekarz wie o sprzeciwie jednego z rodziców, nie ma prawa poddać dziecka zabiegowi medycznemu.
Jednak na tym sprawa się nie skończy. Zapewne drugi rodzic wystąpi do sądu opiekuńczego o wyrażenie zgody na szczepienie. Bo tak właśnie jest, że w razie braku porozumienia pomiędzy rodzicami w istotnych sprawach dziecka rozstrzyga sąd opiekuńczy. O braku zgody nawet lekarz może poinformować sąd opiekuńczy.
No i należy przygotować się na batalię z Sanepidem. Dlatego warto, żeby sprzeciw wysłany do lekarza był stonowany, aby później ułatwić walkę z Sanepidem w sądzie administracyjnym.
Może jednak udałoby się usiąść razem i po prostu wymienić się argumentami? Dla dobra dziecka.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }